Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/226

Ta strona została przepisana.

z toku wymowy ze „złamanych“ objęć, drżących wyraźnie po przez suknię, szedł ku jej sercu tumult żarliwy... Patrzyła w daleką przestrzeń, czując, zda się, jak pnie drzew tężeją i twarda ich kora pęcznieje od rozrostu...
Barwy nabrały dojrzałości, — w uszach rozpędził się soczysty ton, ton gęstszy, niż ten błękit letni...
Tem niemniej, gdy zwróciła Ciąglewiczowi uwagę, że dzieci już wracają, a on, mimo to, chcąc podziękować, usiłował objąć jej kolana pod suknią, aby na stopach złożyć pocałunek ludzkiego, braterskiego podziękowania — nie dała...
Zrozumiał, że uniósł się był. Wstydząc się jej spojrzenia patrzył na Felusia i Magdę, którzy szli właśnie pod górę...
Wziąwszy Maryśkę za rękę, rzekł z gorzkim uśmiechem ironji: Nasze dzieci... Nas dwojga...
Był zbyt nieszczęśliwy w tej chwili, by mogła zaprotestować...
A jeszcze więcej żałowała Ciąglewiczowej... Zaraz gdy wrócili, ucałowała chorą w żółte, wilgotne czoło, a Ciąglewiczowi, w przedpokoju, przy szwajcarskim lwie wolności, opartym na tablicach konstytucji nakazała, — żeby był dobrym...
— Jeśli mnie pan choć trochę szanuje, — będzie pan dobry dla żony...
Wieczorem, po długiej rozwadze postanowiła, nawet z poświęceniem miłości chrześcijańskiej, — chyba przestać tam bywać... Nigdy nie uważała Ciąglewiczowej za rywalkę godną siebie, ale teraz... Za łatwe zwycięstwo, — o wiele za łatwe...
Rozbierając się zaś i porównując swe kształty z kształtami, jakie musiała mieć Ciąglewiczowa nawet jeszcze przed swą chorobą, nie mogła Maryśka mimowoli nie litować się nad Ciąglewiczem...
Na drugi dzień rano przysłał jej pęk pąsowych róż. Co powiedzieć i jak to objaśnić takiej Nastusi?...
Róże leżały na kołdrze, jedne już rozkwitłe, o płatkach u brzegu aż srebrnych z dojrzałego przegięcia, drugie stulone jeszcze, czarnym fjoletem ciemniejące w głębi kielichów.
Wzięła bukiet, poszła z nim boso do lustra, — żeby spróbować, jakby jej było w takiej ciemnej czerwieni... Słońce padało z tyłu. Maryśka widziała się w lustrze cała po