Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/231

Ta strona została przepisana.

zumiała tylko czy robi to, przez cynizm, czy też przez nieostrożność, zupełnie zaślepiony namiętnością...
Znalazłszy chwilę sam na sam w jego pracowni wymówiła mu te róże czerwone.
— Niech pan zaprzestanie,.. Po pierwsze, nie życzę sobie tego, po drugie wprowadza mnie pan w bardzo kłopotliwą sytuację wobec Nastusi...
Zmieszał się, a potem wybuchł głośnym, może nawet trochę nienaturalnym śmiechem.
— A cóż ma do tego Nastusia?! To dobre!... — Następnie szeptem gorącym, w pośpiechu chwili, wartkimi zdaniami tłomaczył jej, że tak, że tak, — jeszcze lepiej... Właśnie żona zaprasza Maryśkę do domu, tak być powinno... To jedyna jej, chociaż nieświadoma pokuta za jego zmarnowane życie... Tak być musi, w imię odwiecznego prawa...
Chora zaś, słysząc wesoły śmiech męża, zaczęła coś nucić cienką, zardzewiałą niteczką fałszywego głosu.
Umilkli... Ciąglewicz okrywał ręce Maryśki pocałunkami. Patrzyła z góry na odbicie jego głowy w mahoniowym blacie biurka i na pyzate szeregi książek... Wstrząsana dreszczem namiętnym, gardziła sobą doszczętnie...
Wprosił się na piątek wieczór po jakieś dopełniacze do dramatu, z papierów Zdzicha... Pamięta doskonale, że tam były całe fragmenty... Bez tego wybrnąć nie można...
Właśnie na piątek, właśnie wtedy, gdy Nastka nocuje u stryjenki na Podgórzu... Tylko, jeśli tu coś jest ułożonego z góry, to pan Franciszek Ciąglewicz mocno się myli!...
Owszem, — przygotowała te papiery... Grzebanie w kufrze z pamiątkami utwierdziło jeszcze Maryśkę w jej postanowieniach... O tak! Zdzich nie miał czasu na takie faramuszki, jak kokietowanie cudzych żon...
Czekała na Ciąglewicza w doskonałym humorze... Ubrała się bardzo starannie, nawet kwiatek wpięła we włosy, — tem ostrzejsza będzie nauczka...
— Czy o ten zeszyt chodziło? — O ten, — tak jest... — Ciąglewicz był chmurny i ponury...
Usiadł z zeszytem przy stole, — ona na drugim końcu z książką. Czytała powoli, przewracając głośno sztywne kartki. Cichy ich trzask mierzył długie chwile milczenia...
Nagle ustało to...
Maryśka, zaintrygowana przerwa podniosła oczy.