Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/248

Ta strona została przepisana.

Teraz na niej, na żonie, spoczywał obowiązek siewu tego pośmiertnego ziarna... Nie spocznie, póki całej tej spuścizny nie puści w świat... Nie prędzej na grób męża pojedzie...
Więc, jak pragnął tego kiedyś Stefan: Najprzód ogłosi się te wszystkie rzeczy w pismach... Potem, zebrane, ukażą się w tomie...
Wtedy dopiero odda się żona żałobnemu weselu i rozpamiętywaniem nad utraconem szczęściem...
Połowa zadania była już spełniona... Na wiosnę ogłosiła już cały szereg wierszy patryotycznych „z pochodu z „placówki“ z „postoju” z „przemarszu“... Przyjmowano je chętnie, jako pobudki dzielnego bohatera do dalszej walki i wytrwania...
Pewien krytyk w rozumowanym nekrologu dowiódł, że Zatorski był „przekrojem pokolenia“... „Biuro Patryotycznych Wydawnictw“ wstawiło parę jego wierszy do bojowej książeczki, którą „każdy żołnierz polski winien mieć w swym tornistrze“...
Teraz, gdy Ciąglewicz zwrócił jej poprawione wiersze „ogólno ludzkie“ miała była wykonać dalszą część zadania i ogłosić je też... Była przekonana, że przyjdzie jej to całkiem łatwo... Dzięki chodzeniu z tymi utworami męża dostała pracę.
Została korektorką w dzienniku socjalistycznym.
Nawet rozmawiała z samym wielkim Augurem, z samym Daszyńskim.
Znał Zatorskiego... Przytwierdził to głową tak godnie i łaskawie, jakby u nóg jego, tu, przy biurku, klęczała deputacja Bojarów, oddających klucze Moskwy...
Zatorska wymieniła z dumą miejscowość, w której mąż zginął... Tu, w domu robotniczym posłowi ludowemu mogła, powinna była to powiedzieć... Należało się to obu stronom...
Daszyński przełknął tę wiadomość pobłażliwie. Potem zważył w ciemnym ręku przyniesione wiersze i zaraz przy niej, szparami wąskich oczu zaczął czytać...
Rozglądała się przez ten czas po pokoju redakcyjnym. Na głównej ścianie wisiał brodaty Marks, Engels, stary Limanowski i Piłsudski. Przy drzwiach, w płaskorzeźbie, portret Daszyńskiego. Poseł podobny był tu do drapieżnego ptaka o wyschniętym dziobie i zmrużonych zaczepnie oczach.
Zapytał jeszcze, czy „prócz tego“ poważniejszych jakichś