Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/249

Ta strona została przepisana.

prac nie zostało, — i została korektorką. A kiedy przyniesiono jej do poprawienia, utwór Stefana, omal że nie rozpłakała się wśród połyskujących martwo kaszt...
Zdawało się jej w tej chwili, że Stefan żyje...
Szczęśliwa była, że ma to miejsce, że nie potrzebuje się udawać do żadnych biur, płacących za poległych Legionistów... Sam fakt, że istnieją takie biura, że się tam za śmierć płaci, napełniał ją niewysłowionym przerażeniem... Jeszcze dobroczynność ma zato spotkać człowieka, — jeszcze i za to dobroczynność!...
Dziś taksamo, jak wtedy, gdy puszczała w świat patryotyczne wiersze zawezwała do siebie najstarszego syna, Adasia... Ubrali się oboje poniekąd odświętnie, oboje umyli ręce i zasiedli przy oknie...
— Widzisz Adasiu, — mówiła Zatorska, — tu jest praca twego ojca...
Uważała, że musi zdać najstarszemu sprawę z tego, co poczyna z tą spuścizną... Pokazała mu egzemplarz, odbity na maszynie.
— Ty, jako pierworodny, gdy mnie nie stanie, będziesz to u siebie przechowywać, jako pamiątkę po ojcu... I kiedyś znów ty, gdy będziesz mieć syna, pokażesz mu tę pracę dziada...
Adaś patrzył dużymi, czarnymi oczyma to na matkę, to przez okno, na purpurowo-czarny załom wawelskich murów, nad którymi płynęło szare niebo... Starał się zachowywać jaknajlepiej i najgrzeczniej, w obawie, by się nie powtórzyło to, co zawsze przy czytaniu wierszy ojca... Najprzód czytanie, potem milczenie, a potem łzy kapiące na papier tak długo.
Wówczas wychodził na palcach i siedzieli we trzech pod drzwiami pokoju, patrząc przez listwę i nasłuchując, kiedy matka skończy wreszcie...
Ciągnęło się to nieraz bardzo długo. Ach, — coby dali za to, żeby ktoś nareszcie ukradł te wiersze i spalił!...
Zatorska zaś wyrzucała sobie, że dzieje się z tymi dziełami męża to, co jak mówił, stało się z Romantykami... To, co miało burzyć, kruszyć, — na wędzidło przekuli głupi kowale!...
Czyżby ona teraz zakładała dzieciom swoim wędzidło, z pamięci o ojcu ukute?...
— Widzisz Adasiu, tu są wiersze twego ojca... To tak,