Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/256

Ta strona została przepisana.

żyje się na kredyt kilku niezwykle cnotliwych i utalentowanych genjuszów...
A że mówił to wszystko, obficie chlupocząc śliną, więc miała wrażenie, jakby brnęła beznadziejnie w grząskie błoto...
— Do tej spuścizny, zobaczy pani, przyczepi się za lat kilkanaście, czy kilkadziesiąt, cała chmara życiowych i duchowych wydrwigroszów... Wezmą to za Nomen swego czasu... Przecież nikt im nie będzie pamiętać ich lenistwa... Pamiętać się będzie tylko czyn i śmierć. Będą mówili, — oto, jak Naród walczył i cierpiał... Oto, jak myśmy cierpieli... Ukuty zostanie z tego przykład cnoty... Dla pani przykład cnoty, ale dla Narodu, w objektywnym znaczeniu, — przykład wykręcania się sianem...
Zaczął się śmiać cicho i równomiernie...
Cieniutkim kapuśniaczkiem mżył ten śmiech... Zatorska odsunęła się w głąb pokoju.
— Proszę się nie gniewać, — Smolarski wyciągnął do niej rękę, — trudno poprostu wyczerpać wszystkie możliwości cynizmu, w tak stworzonym przykładzie, zawarte... Dlatego się śmieję... Wydaliśmy Zatorskiego!... Najwyższą zasługą Zatorskich byłoby nie dać się wydać... Na miłość boską, — kłamstwa prawdą nie popierać... Bo w końcu, — do czegóż innego służą u nas Zatorscy?!?
Zaś, gdy wywdzięczając się za to, że ona, jego, Smolarskiego nie stawia na równi z tym motłochem, począł żałować śmierci jej męża, na którą patrzył, śmierci, którą wezmą na procent składany tchórze, majątek moralny z niej zrobią i tym majątkiem się wykupią, — ulękła się Zatorska... Bowiem myśl ta godziła w najwyższe dobro całego jej życia, w celowość tej straszliwej ofiary...
Na szczęście weszła Nastusia z herbatą, lampą (bo elektryczność będzie dopiero od soboty) i z pieczenią na zimno. Zaczęła się rozmowa o pensjonacie.
Z jakąż skwapliwą radością przyczepiła się Zatorska do tych wszystkich gospodarskich kłopotów!... Z jaką gorliwą rozkoszą przytakiwała Nastusi, która syrpiąc wytwornie kącikiem warg, skarżyła się na gości...
— Goście, goście, — wielcy inteligieńci, a nie płacą! Ma pan serwetkę, pocóż chusteczką do nosa usta obcierać?.
Z uczuciem wielkiego wypoczynku przysłuchiwała się Zatorska dyskusji o nazwie pensjonatu. Nastusia twierdziła,