Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/258

Ta strona została przepisana.

ani pani, ani Smolarski ani nikt nie wytłomaczy... Secundo, — nizał te punkta na tłuste palce, — autor zadaje w tym tomie kłam samemu sobie... Zatorska aż się wzdrygnęła.
— Tak jest, proszę pani. Te rzeczy są pisane, jak pani słusznie mówi, z punktu widzenia ogólno-ludzkiej miłości... Powiedzmy — rzeczy ogólno-ludzkie...
— To musiało być pisane, — ciągnął dalej dyrektor, — przed wojną. Dziś, rzeczy te są już spóźnione... Nie możemy ewentualnym wydaniem ich przekreślać zasługi poległego... Musimy wiedzieć, czego się trzymamy... Albo narodowej zasługi autora, — ale w takim razie wydanie tego tomu o ideach antiwojennych, zasługę tę przekreśli?... Albo uważamy te ideje anarchistyczne za główny moment w postaci Zatorskiego, ale, jak wówczas postawi pani w opinji fakt dobrowolnego wstąpienia do wojska i śmierci?... Ja, osobiście, wydaniem tego tomu, nie mam odwagi przekreślić bohaterskiej sławy Zatorskiego...
Zatorskiej wszystka krew zbiegła do serca... Wracała do domu cicho, na palcach, niby nie chcąc płoszyć ulic i placów miasta, z teczką pełną skryptów, która jej ważyła pod pachą, jak trumna...
Cóż miała robić, komu powierzyć to „wieczne“ życie męża?!... Budowały się w niej całe zamki, cale twierdze dumy, przepełnionej wzgardą... Spokojna, żółta, wracała do redakcji i prosiła...
Postanowiła nawet użyć Ciąglewicza...
Poszła nie do niego samego, a do Miechowskiej... Tak będzie lepiej... Widziała ich parę razy na mieście... Zajętych sobą... To znów, wychodzących z cukierni... Raz też spotkała Magdę z Felusiem na spacerze... Zaś przedewszystkiem radził tak Zatorskiej jakiś zmysł, jakaś tajemnicza atmosfera, unosząca się około tych dwojga ludzi...
Maryśka przyjęła ją bardzo życzliwie, z oczyma pełnymi poufnego milczenia... Zatorska rozpoczęła od tego, że jej mąż kolegował ze Zdzichem... Może, gdyby Zdzich był na miejscu, wszystkoby było inaczej...
— Och, gdyby Zdzich był, — westchnęła, zaniepokojona trochę Maryśka...
Spojrzenia obu kobiet spotkały się na jeden błysk sekundy... W tej sekundzie dostrzegła Zatorska pod oczami