Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/285

Ta strona została przepisana.

Ramkie ocenił ją znawczem spojrzeniem, jakby sumował razem ręce, nogi, głowę, piersi...
W dziwnie przykry sposób lepił się do niej ten wzrok...
Profesor wziął ją za rękę i zdziwioną, bezmiernie naiwną fistułką zagadnął, bawiąc się jej palcami: — A jakąż pani może objąć posadę?...
— Ależ każdą, proszę pana. — Maryśka wyobrażała sobie posadę w postaci biernego siedzenia, za które po miesiącu zawsze płacą...
— Więc dobrze, zróbmy układzik...
Ramkie będzie dla niej szukać posady, ona natomiast w „Królewskich Ślubach“ które wystawia razem z Ciąglewiczem, postara się o jakiś jeden momencik, wstaweczkę małą, gdzieś może w chwili, kiedy się Batory namyśla, czy modli, to może być choćby w kaplicy... Żeby tam i on, Ramkie, mógł zagrać coś... Skrzypce były już znane za Batorego, więc by zagrał jakiś motecik...
— O nic więcej nie proszę pani. W tym układzie nie mogę z moją muzyką odgrywać specjalnej roli, ale niechby choć na dole afisza wydrukowano, że „motet wykona profesor Ramkie“...
Niby była na bruku, mieszkała kątem, a jednak uciekano się do niej po protekcję... Bieda prawdziwie szlachetna i dumna ma zawsze jeszcze wiele do rozdania...
A ta radość, ta sztywna, oschła radość, z jaką wsadziła do koperty dwie zaległe raty za mieszkanie dla, tej“ (dla Nastki) i wysłała pod adresem Smolarskiego! To jedno, jedno zdanie, pełne obojętnej, przedmiotowej elegancji, — „uiszczając dwie pierwsze raty, łączę wyrazy*...
„Łączę**... — Sam Adolf odniósł ten list..
Uniesiona widokami bogactwa, mając już trochę pieniędzy, postanowiła też i w sprawie Adolfa pogadać z Karowską... Bo obecne mieszkanie wspólne miało to niedobrego, że Karowscy nie trzymali żadnej służącej.
Krępowało to bardzo Maryśkę. Chciała zaproponować Karowskiej, by wzięły jaką kuchtę na współkę. Nie mogła przecież pozwolić na spełnianie całego szeregu codziennych, dość poufnych, usług przez żonę powstańca, lub, co jeszcze gorsze, przez jej syna...
Gdy zaczęła o tem mówić, Karowska położyła sobie palec milczenia na usta...
— Nic nie zmieniać — nic nie zmieniać...