Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/287

Ta strona została przepisana.

gane, jedna pod drugą... — Widzi pani?... Biedny stary... W nadzieji, że Adolf przecież coś...
— No tak, ale nawet i z tego względu, — przerwała trochę brutalnie Maryśka, — lepiejby było, żebyście państwo mieli służącą!
Karowska usiadła obok niej: — Otóż nie, teraz już lepiej nic nie zmieniać... I tak się uspokoiło. Ucichło... Ale, co tu się działo przedtem!
— Kiedy przedtem?
— Przedtem, nim się pani do nas z synkiem sprowadziła. A wszystkiemu winien — on!!... — krzyknęła Karowska, wyciągniętem ramieniem wskazując fotografję Piłsudskiego. — To on sfermentował serca młodzieży...
Maryśka nie dla tego, żeby była za Piłsudskim, (dotąd nie mogła mu przebaczyć śmierci Zatorskiego) ale na złość Karowskiej odpowiedziała: — Polityka nic nie ma do prywatnego życia...
Karowska stanęła przed Maryśką i wypiąwszy brzuchy rozkraczywszy nogi, odpowiedziała: — Ta ruina, którą pani widzi przed sobą, niech zaświadczy, ile polityka ma do prywatnego życia!... Ale skoro pani tego sobie życzy, mówmy o samem tylko prywatnem życiu. A w takim razie w tem, jak teraz jest, najlepiej już nic nie zmieniać... Adolfowi nic nie zaszkodzi, że jest zajęty i że pracuje koło domu... Ach gdyby chciał jeszcze robić z ojcem na grządce! Dotknięcie ziemi tak uspokaja i uszlachetnia...
Karowska przyznała się Maryśce, że i w niej pokłada duże nadzieje...
— Bo proszę pani, pani wie, w jakim Adolf jest wieku?... W wieku przełomowym. Widok idealnej tęsknoty, jaki pani „z siebie przedstawia“, oddzielona od męża... Widok takiej idealnej miłości u młodej kobiety, połączony z troską o synka, musi naszego chłopca natchnąć trochę innemi wyobrażeniami, o tem, coby mógł sądzić, — tu oczy jej rozszerzył strach zabobonny, — coby mógł sądzić o kobietach, chodząc tylko po ulicy... Nie natrafiliśmy na żaden ślad, ale mamy wrażenie, że Adolf coś gdzieś ma, gdzieś biega po mieście. Przykład prawdziwej miłości, poważnej natchnie go innym wyobrażeniem na te sprawy...
Maryśka dobrotliwie pogłaskała Karowską po spierzchłem ręku.
— Ten przykład już działa proszę pani! Nasz chłopiec