Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/313

Ta strona została przepisana.

niskie... Wszystko już było Maryśce obojętne. Brnęła przez śnieg, szczęśliwa, że tak ją los wygnał, aż tu na ten mróz...
Przyszedłszy do domu (już późno było) poprosiła Karowskich, by wzięli do siebie Felusia dziś na noc.
— Panie Adolfie, pan zrobi to dla mnie.
— Ależ wszystko, ma się rozumieć, — wszystko...
— I nie przychodźcie dziś, — dajcie mi dziś spokój....
Jakimiż smutkiem napełniła go ta liczba mnoga, w której i on już był policzony... Wyszedł na palcach, zabrawszy ze sobą pościel Felka.
Maryśka miała szaloną migrenę. Nie świecąc już lampy, położyła się do łóżka. Dreszcz nią trząsł.
Ach, — żebyżto zapaść na jakiś tyfus, jak w powieściach Rodziewiczównej!
Ciągle przywidywało się jej coś... Niewysłowiony niesmak przepełniał całe jej ciało, wyraźnie kłując i swędząc... „Skoro i ciebie zabiłem moralnie“... To zdanie Ciąglewicza dźwięczało jej w uszach, jak żywe szyderstwo... Zabił ją, ją też zabił, — Nastką... Zabił i ją i Jadwigę...
Obudziło ją jakieś pukanie. Ach, — to ten nieszczęsny Smolarski... Kazała mu wejść, ale nie świecić... Usiąść na łóżku i trzymać za rękę...
— Co się stało, — chlupał śliną o dziąsła, — co się stało?!?
— Co się stało?... Nie mogła już wytrzymać... — Tosamo co z panem dwa lata temu, u tych samych Karowskich... To samo, to samo, ach, — to samo... Jedno chce, drugie nie chce... Jedno kocha, drugie się śmieje...
— Ach, — to samo... Że nic... Tylko, żeby już dali spokój, kawałek kąta szarego, i szklankę gorącej herbaty i tegoby już wystarczyło, chyba na całe życie... Pamięta pan, — to samo...
Nie rozumiał zupełnie.
Maryśka zaś, pragnąc, by koło niej też ktoś cierpiał, też ktoś wył i skręcał się, jak ona, — przypomniała mu: — Nie pamięta to pan, jak pan cierpiał dwa lata temu, w pokoju Janiny u Karowskich?... Że ją potem z mieszkania wyrzucono?...
Wszystkie trójkąty jego zielonkawej twarzy zaostrzyły się nagle... Na czoło wystąpiła tłusta, niekształtna bruzda...
— Tosamo ze mną się stało, — tosamo... Powiedz pan, powiedz, czy mężczyźni mają serce?... Czy cierpią, tak, jak