Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/336

Ta strona została przepisana.

paradoksów i zakończył tem, że lepiej sprzedawać ciało, niż duszę... I że stanowczo, lepiej dla chleba być ulicznicą, niż siostrą miłosierdzia...
Więc doktór i Ramkie byli tego samego zdania... Nawet Ramkie moralniej jej radził... Radził jakiś urząd.
— Teraz, po inwazji, kraj się podnosi, potrzeba będzie rąk tak wiele, że nawet te małe, śliczne, też się przydadzą...
Owszem radził rozsądnie i wogóle przyzwyczaiła się do niego... Jeden Ramkie nie odsunął się od niej z powodu sztuki i nie ochłodził stosunków, chociaż po zerwaniu z Ciąglewiczem straciła swe dawne, wpływy...
— Nie przyszedł czas na mój motecik, jeszcze widocznie nie przyszedł, — na motecik u samego dołu afisza...
Gadali u Michalika, jedząc sypkie nugaty i czekając na herbatę. Ramkie z motecika, którego nie dano mu zagrać na wycofanym, niestety, Batorym, przeszedł na temat kwestji żydowskiej...
— Bo to jest konieczne dla naszej wspólnej znajomości... Pani musi zrozumieć moje stanowisko w tym względzie.... Ta kwestia rasy, — cienkim uśmiechem zgarniał całą jej uwagę na drepczące w miejscu, po marmurowej płycie stolika, rude swe palce, — ta kwestja rasy, jest także sprawą wolnej myśli, wolnego sumienia... Spór między Kallimachem a Długoszem w przedsionku bożnicy, o ludzkie prawa przeciw boskim przesądom, nie ustaje... My jesteśmy wszędzie tą mniejszością, dzięki której uczą się Narody błogosławieństwa tolerancji i czystości narodowego sumienia... Kto nas nie uzna, — perliła pośpiesznie fałszywa fistulka profesora, — tego krucjata każda zamieni się w pogrom, a każda nowa prawda — w stos przekleństwa...
Maryśka nie mogła zrozumieć przyczyny tego wykładu: — Czyż dlatego, że stara mi się pan o posadę, — grozi mi pan?..
— Nigdy w życiu! — Ramkie mówił właśnie o tem dlatego, że widział i widzi Maryśkę wolną od przesądów. — Tych rzeczy nie mówi się byle komu! Niech pani pamięta, — cedził okrągłe, malutkie słowa, ogromnemi wargami, — że dzięki pani poczułem się pierwszy raz w życiu człowiekiem... Pierwszy raz w życiu przezwyciężyłem się...
Podniosła pytająco brwi...
Wtedy Ramkie, drapiąc paznogciami wyłupiony z nugatu orzeszek: Tak, dzięki pani... Byliśmy wtedy oboje dzieć-