Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/345

Ta strona została przepisana.

mamentu, niby jakieś zamiary dumne i wyniosłe, pęczniały ostatnim fioletem rozłożyste kopuły kościołów, a tu u stóp Maryśki, podobne do złotych łez leżały rozsypane na dywanie, papierowe kopułki spalonego chramu...
— Więc koniecznie pragnie pan, żeby to panu powiedzieć?... Niczego się pan nie domyśla?...
Adolf zwinął się w kłębek na kanapie i patrząc z uporem w jej oczy, zaczął się skarżyć... Na świat, — na życie... Na wszystkie niespełnione Obowiązki... Bolek, kolega jego, jest ranny w pierś... W palce... A ja?... Już przysiągłem... Zaś tamto wszystko musiałem zniszczyć... Bo to była przeszłość... Nie chcę odpowiadać za to...
Maryśka spozierała na niego z góry, z cierpliwą słodyczą... Mówił bowiem, nieczując, że wszystkie jego ruchy, niby płomieniem powodowane wewnętrznym, rwały się ku niej, postępując coraz bliżej...
— No tak, ale ja chcę, żeby pan został... — Kulącemu się nisko na kanapie w bólach spowiedzi i wyznania, zakryła twarz obiema dłońmi...
Adolf chłonął żarliwie ciepło jej rąk... Czuła, jak zwolna zaczyna je pokrywać pocałunkami. Nawet nie zauważyła kiedy twarz Adolfa znalazła się tuż przy jej twarzy.
Ach tyle się przez „takie rzeczy“ złego stało, — myślała chłonąc pożar jego ust zimnemi wargami, — niechże się raz stanie coś dobrego... Poddawała się łaskawie jego pieszczotom, które lżej niż piorą paździorów płynęły po jej czole, policzkach...
Na wojnę ktoś nie pójdzie, jacyś rodzice nie padną ofiarą nieszczęścia, więc cóż to szkodzi?...
Po całem ciele jej, po ramionach i piersiach stąpać zaczęło dziwne, najczulszej nieśmiałości pełne poznawanie...
Adolf dotykał ją drżącemi dłońmi, to znów cofał je, skruszony cudowną prawdą nowości kobiecego ciała. Zaś dotknąwszy jej piersi, usuwał ręce, zda się, chłodząc je z nadmiernego szczęścia w cichym mroku...
Ramiona obejmujące jej kibić rozplotły się, niczem zetlałe powrósło...
Jeszcze trochę, jeszcze trochę, — myślała Maryśka, przepojona słodką pychą, — zaraz będę mówić o rodzicach, zaraz będę siostrą miłosierdzia... Tylko jeszcze trochę!...
Bo Adolf, jakby się chciał na pamięć nauczyć jej postaci, jakby ją chciał koniecznie na wieki zamknąć w jedwa-