Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/351

Ta strona została przepisana.

myślała z jakimś niewyczerpanym pobłażaniem, — wcześniej czy później?...
Sama dla siebie, w mroku, wzruszyła parę razy ramionami...
I cóż to szkodzi, — myślała, zsuwając po cichutku swój szlafrok, — tyle razy oszukali mnie w życiu, raz ja oszukam dla czyjegoś dobra... Dla czyjegoś małego dobra i żeby bez wyrzutu, w tkliwym przeciągu pieszczot, myśleć o rzeczach, które znikły, o Zdzichu, i o mężczyznach, którzyby mogli dać tyle szczęścia, a nie umieją...
— Jeszcze wciąż miej oczy zamknięte i bądź cierpliwy...
Pobiegła boso do drzwi, zamknęła je na klucz... Cicho, w koszuli, przeszła tuż obok Adolfa.
Śliczny był teraz... Z zamkniętemi oczyma, z długim cieniem rzęs na policzkach siedział w smutnem jakoby zamyśleniu, a twarz jego promieniowała blaskiem kamei.
— Miej oczy zamknięte — rzekła dotykając jego czoła.
Wyciągnął ku niej ręce, lecz usunęła się, skacząc cicho do łóżka.
— Adolfie...
Ukląkł przy krawędzi, modląc się nieomal... Malutkie, śpiewne zdania, zsypywały mu się z ust w mrok to śpiesznie, to wolno, niby dreszcze krzewu, którym wiatr wstrząsa. A potem jęły płynąć słowa poważne i najgłębsze, z najdroższych wartości serca czerpane... Wziąwszy jej nogi na ręce, posuwał objęcie wyżej, aż za kolana. Wstrząsany rozczulającym czarem ich gładzizny i łagodności, jął oddawać temu szczęściu wszystko, w co wierzył...
Wszystko zyskało teraz swobodę prawdy, urok łatwości świecił wśród dawnych, ciężkich smutków i niespełnionych pragnień...
— Teraz wiem dlaczego byłem tchórzem, teraz wiem, że będę musiał odejść... Bo zawsze trzeba musieć poświęcić... A ja dotąd nie miałem co... Teraz dopiero...
I tak, oplątując słowem i pocałunkiem nogi Maryśki coraz wyżej i dalej, — przylgnął nareszcie twarzą w ciemnym trójkątnym ich zbiegu...
Przejęta płomieniem bezgranicznej pieszczoty, głaskała Maryśka Adolfa po drżącej czuprynie, niby dziękując niedbale, wpatrzona w noc. —
Gdzieś, niewymiernie, nad połyskiem szyn, czy między drutami telegraficznemi, które wiązką cieniusieńkich blizn,