Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/379

Ta strona została przepisana.

wspomnienia, biegnące ku samemu źródłu wszystkich nieporozumień, zawodów i pomyłek... Aż ku tym chwilom, gdy żyli ze Zdzichem, nim odjechał...
— Trzeba być takim, — rzekła cicho, — jak Zdzich, gdy się kocha... Trzeba być tak dobrym, tak chciwym w tej miłości...
Piekący war tych wspomnień przesycił teraz wszystkie jej myśli... Gorzkie okrucieństwo prawdy trawiło Maryśkę coraz gwałtowniejszem pożądaniem... Żaląc się Adolfowi o to wszystko, czego z nim nie zaznała, za czem tęskniła jej dusza i ciało od lat już całych, — z tryumfującym bezwstydem jęła go obdarzać najśmielszemi pieszczotami... I żądać ich od niego... Żądać takich, jakie sobie dają ludzie, gdy nic ich już nie dzieli, gdy oboje są jedną strugą płynącą, — i już wszystko jedno, co ta fala ze sobą niesie...
— Jeśli potrafisz zrozumieć, że nie o to chodzi, co człowiek robił, ale o to, co czuł... Jeśli potrafisz zrozumieć... Wtedy będziesz mężczyzną jedynym, słodkim...
Rzuciła się naprzód, aby ją łowił, ścigał, aby ją dognał pocałunkiem rozpłomienionych ust, — czekającą radośnie na poduszce...
Lecz nie ścigały ją ramiona, ani usta...
Pochyliła się ku pościeli... Leżał bezwładnie, zimny, jak trup... Tylko zęby mu szczękały leciutko, co się mięszało w ciszy nocnej z drżącym dźwiękiem elektrycznych dzwonków, od strony stacji.
Maryśka dotknęła go... Uchylił się... I stoczył się z łóżka bezwładnie, ciężko, jak mokry łachman...
Nic nie mówiąc, jął się pośpiesznie ubierać...
Wyskoczyła za nim z pościeli. — Co ci jest, Aa?... Co ci jest?...
Tchnął głośno syczącym, zimnym oddechem, zapinał się pośpiesznie... Na wszystkie guziki, na wszystkie haftki... Przerażonymi oczyma patrzył na jej nagą postać, rysującą się na tle świtu połyskiem palonej gliny...
— Adolfie!!! — My już, — dzwonił zębami, — my już nie mamy sobie nic do powiedzenia... Nic do powiedzenia... Nic do powiedzenia... — Otworzywszy drzwi, zawahał się...
Czekała przy oknie, przekonana, że zawróci... Machnął rękami i wyszedł.
Jakże wyraźnie słyszała w tej chwili ciszę poranka, sze-