Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/384

Ta strona została przepisana.

armaty?... Pan mówił wówczas, że to będzie kosztować pięć miljonów trupów... I że, — łzy płynęły jej obficie jedna za druga., — i że...
— Że co?...
— I że, co maja, robić kobiety...
— No cóż mają robić? Buntować się...
— Buntować się, — i w sprawie macierzyństwa... Nawet jeszcze potem, gdyśmy wracali od Zatorskich, co to ja byłam u pana... Jak u nich świecy nawet nie było, a chłopcy spali w kuchni, pod parasolem, — obozowali tak... I Zatorska, — już chora...
— No, no, — nie wszystko pamiętam, ale być może... Zresztą nie myliłem się. Kosztuje to ludzkość o wiele więcej, niż pięć miljonów trupów...
— Otóż panie doktorze, — prosiła Maryśka, unikając jego wzroku, wpatrzona w ten mały pakułek jedzenia świnki, — panie doktorze, ja nie chcę, nie chcę być znowu matką!!!
— A któż pani każę? — Odsunął się. — Któż panią do tego zmusza?...
— To już się stało...
— Jakto stało się?! Przecież mąż pani?... — Zapóźno spostrzegłszy swą niedyskrecję, — umilkł.
— Nie mogę, panie doktorze, — głaskała go po rękawie, — nie mogę... I pocóż rodzić ludzi, — poco?... — Chciała go jakoś filozoficznie przekonać.
— No tak. — podniósł wesoło swe żółte uszy, aż ku różowej łysinie. — No tak, widzi pani, przypuśćmy, że pani nie może... Cóż z tego, — natura nie zna ludzkiego „nie mogę“... Na to nikt nic nie poradzi...
— Poradzi, panie doktorze, poradzi...
Zmarszczył się tak, że aż okulary wysoko odsunięte, spociły się od poprzecznych zmarszczek czoła.
— Pan doktór może na to poradzić...
— Nie mam prawa, nie wolno, nie wolno, dziecko moje...
— A męża zabierać wolno?!? — Rozjuszyła się Maryśka, — a męża zabierać macie prawo, — prawda?!? Macie?!!
Umilkli.. Słychać było tylko chrzęst sierści świnki, ocierającej się o drewnianą klatkę i płacz Maryśki. Doktór pozakręcał kurki, — stożki niebieskiego płomienia pogasły... Odstawił talerzyk z krwią i mył ręce... Maryśka stanąwszy bliżej okna, głaskała w zamyśleniu sierść zwierzątka.
Nagle akuszer, niby zły, a przecież z serdecznem ciep-