Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/396

Ta strona została przepisana.

Ramkie natychmiast zaczął się zachwycać ustrojem kobiety, jego delikatnością... To jest takie kruche, takie łomkie! Tylko stare rasy mogą zrozumieć kobietę... Na niewiastę trzeba uważać, jak na cenną, rzadką sztukę...
Obracał i głaskał rękami w powietrzu, jakby już taką sztukę miał na podołku...
Nie mogła sobie na czas choroby wymarzyć lepszego opiekuna, od Ramkiego. Uprzedzał wszystkie jej życzenia. Wszystkiem obiecał się zająć... Ulokować gdzieś na mieście starą Biernacką, której przyjazd „wisiał już na włosku“... Pomóc w wyrabianiu tej pożyczki... Nawet obmyślił Maryśce podarunek dla doktora...
— Da mu pani ten czerwony puhar, — pamięta pani?... Oglądaliśmy go razem, w oknie, akurat w dzień bitwy... Taki podobny do owoca granatu?...
Wzbraniała się przyjąć, — musiało to być bardzo drogie...
Ramkie twierdził, że taka drogość teraz niema dla niego żadnego znaczenia. — Teraz, jako rzeczoznawca, wszystkim „wzbogaconym“ paskarzom stręczył staroświeczczyznę...
Co znaczy taki puhar?...
— A dlaczego właśnie puhar, — przekomarzała się Maryśka, nie wiedząc, czy sprawi tem doktorowi przyjemność... — Dlaczego szkło?...
— Bo na dobrym szkle, — wzdychał Ramkie, — od delikatnego używania pozostaje taka sama szrama, taki sam szary cień... Taka wąziutka, mdła blizna czasu...
— Jaka?
Ramkie nie chciał powiedzieć, jaka szrama i jaki cień...
— Dlaczegóż pan nie chce powiedzieć?...
— Dlaczego?... Bo najsłodszy jest owoc, już przez innego ptaka ugryziony... Najsłodsza jest w ciele owocu rana, już przez innego zadana...
„Nie mógł“ tego bliżej tłomaczyć, tylko gulgotał maluśkim śmiechem z zielonej, gęsią skórką pokrytej grdyki...
Jeszcze nie wolno było Maryśce wychodzić, gdy przyjechała matka. Oczywiście innym pociągiem, niż można było przewidywać...
Biedny Ramkie niepotrzebnie sterczeć będzie na dworcu cały dzień może...
Pani Biernacka zjawiła się u Maryśki w całym majestacie ubóstwa i opuszczenia... Z walizką, owiązaną kosmatymi sznurami, z koszykiem, z którego wypinały się twarde ku-