Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/400

Ta strona została przepisana.

w dzieciństwie... Matka, widać, przypomniała jej to teraz... Dlaczegóż nie miała sobie zaśpiewać?... Owszem, właśnie, — na złość... — O jakiejś turni, na której się coś czerni... O czyimś przyjeździe na czyjś grób... — Dlaczegóż nie?...
Zadziwił ją jej własny głos, trochę fałszywy, jakby z zapomnianego kącika głowy wyciągnięty... Ale śpiewała z przyjemnością... jakgdyby wszystko, co przeszła dotąd, było już po za tym śpiewem... Jakgdyby w tych kilku piosenkach pożegnała się ze wszystkiem... Odchodziło to już w nieznaną głąb... W odległym, niewymiernym zbiegu wrażeń straciła się Maryśka całkowicie... I w pustce tej, po jakimś czasie, zaczął znów brzmieć dźwięk własnych słów, mówionych do matki... Jakgdyby słowa te miały przedziwną siłę proroctwa...
Już wiedziała napewno, już jakby się to stało: — Odda babce syna, wyrobi jej pożyczkę, z tej pożyczki weźmie sobie na nowy kostjum, sama dostanie trafikę, i pójdzie i poleci inną drogą...
Wrócił zdyszany Ramkie. Zamknęła za nim drzwi na klucz... Zdziwił się tem i zmięszał...
— Chce mi pan rzeczywiście pomódz, panie Ramkie?... Proszę siadać.
Pochyliła się nad nim tak, by mógł patrzeć na jej piersi, wynurzające się z koronek żabotu.
— Panie Ramkie! Potrzebuję, — muszę wyrobić matce pożyczkę... Rozumie pan? Potrzebuję dużo pieniędzy... Ale żadnych pożyczek prywatnych! Żadnych łask!... Jestem zrujnowana... Państwo, urząd, instytucja, co pan chce, słowem jakieś społeczeństwo, coś, wobec czego nie ma się właściwie żadnej odpowiedzialności, — musi mi dać pożyczkę... Rozumie pan?...
Pochylała się nad nim z świadomą kokieterją, on zaś wyciągał rudą głowę z garbatych pleców swej granatowej marynarki...
— Rozumie pan?... Dalej: — Skoro Zatorska może się starać o trafikę, to i ja mogę się starać... Z tą różnicą, że ja powinnam dostać trafikę... Rozumie pan?...
— Skądże znowu trafikę?... Patrzył na nią zdumiony, a zielone jego oczy przysłaniała coraz pośpieszniej biała powieka, czerwonym zakończona brzegiem...
— Pożyczka matki, — moja pożyczka, — trafika... Rozumie pan?... Trzy rzeczy?...