Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/65

Ta strona została przepisana.

— Musiała trochę ogarnąć ten jadalny pokój, przecież Ciąglewicz, — tak ten Ciąglewicz...
— Powrzucała na prędce ubrania Zdzicha do szafy, — ja was później ułożę, — kochane, biedne...
— Pan może już wejść, panie Franciszku. Ja w tej chwili, — zaraz...
— Ogarnął ją już nie żal, strach i płacz, a jakiś przedziwnie subtelny dym, że widziało się wszystko z zaćmieniu, szare zwiędłym blaskiem połyskujące.
— Feluś był w sypialni. Tu też wszystko tak, jak wyszli, rozkopane wywrócone... Wspólny, wczesny ranek, dochowany aż do południa...
— Feluś siedział przed lustrem w starej bluzie Zdzicha, namydlony do golenia po same oczy. Jego mała twarzyczka podobna była do białej gipsowej maski jakiegoś potworka... Z pomiędzy karykaturalnych rysów, na poły przypominających ojca, na poły przetężonych skupiskami białej piany, błyszczały malutkie, rozbawione źrenice... Spostrzegłszy matkę, szybko zeskoczył z krzesełka i wymachując pędzlem do golenia, podbiegł do niej z okrzykiem: „Teraz ja się golę, teraz ja jestem tatuś“...
Kucnęła przy nim, aby mu poprawić koszulę i zetrzeć twarz.
W jadalni dały się słyszeć ciche kroki i dyskretny trzask krzesła.
Ciąglewicz nie wiedział co ma z sobą robić. Słyszał ten płacz, drażniło go to, ale nie chciał wyjść. Bo ostatecznie zemdleje jeszcze kobiecina, czy co?... Nie chciał też być niedyskretnym świadkiem sceny żalów i rozpaczy... Przewracał więc powoli duże kartki rękopisów Zdzicha, dziwiąc się, jak niewiele zostawia wogóle człowiek po sobie... Trochę hałasu w czyjemś sercu, trochę niepewności w losie swego dziecka i trochę zapisanego papieru...
Przeglądał teraz manuskrypt tej jakoby wspólnej ich pracy... Uważali wtedy obaj, on i Zdzich, że jest to najtrudniejsza chwila w życiu największego króla polskiego... Jak osaczony przez wielkich panów Stefan Batory, musi rzucić swą miłość i zawierać zimne śluby z Anną Jagiellonką... Obcemu krajowi musi darować swe serce i tak zdobywa w sobie wieczną gorycz władzy i wieczne do niej przywiązanie władcy... Jak się musiał włóczyć po wawelskich komnatach potężny i łamiący się... Lecz z drugiej strony, cóżby