Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/114

Ta strona została uwierzytelniona.
HARMONIA

Jakaż jest ta harmonia Chopina — pytałem pianistów i kompozytorów. Bo cóż, że sam dowodnie o tym opowiedzieć nie zdołam. Oni, odtwórcy, kompozytorzy, przez których tchnienie akordów szopenowskich przepływa nieustannie, powiedzą o tym lepiej. Lecz gdy ich o to zagabniesz, jakbyś zagadnął człowieka pogrążonego w sprawach życia o życie samo.
Pytasz: powiedzże mi, człowieku umotany w tych wszystkich ważnych sprawach życiowych, czym jest życie? Cóż odpowie? Jeżeli szczery, westchnie i, mimo że doświadczonym się wydawał, ręce tylko rozłoży.
Tu jesteśmy, ani jednego kroku nie uszliśmy stąd na przód, od czasu kiedy się nam harmonia Chopina objawiła. Stoimy niby wokoło źródła. Bije swą czarodziejską siłą, blaski, głosy, poszepty, dźwięki przeróżne splata od dna niezbadanego ku powierzchni uroczej. Poznaliśmy już wszystkie przeloty świateł i każde ćmienie cienia. Zapamiętaliśmy dźwięk wszystkich kropel i gdzie toń ciszą dzwoni, i gdzie świegotem rozperla się, i gdzie w westchnieniach niknie. Słuchamy i patrzymy, i wciąż nie wiemy nic, i tylko ręce bezradnie rozkładamy, owładnięci tym czarem.
Więc mielibyśmy nie wiedzieć, nie rozumieć co nas zachwyca, mimo że wyrażone to zostało znakami, któ-