wątek roślinny, ci wapno, cynk, ci rury. Walą, zwożą ciężaru tego, materiału, bo ileż go potrzeba na kolebkę nieuchwytnego ducha?! Nikt nie zdoła przewidzieć.
Generał załadował najważniejszych ofiarodawców i działaczy tej sprawy na samochody i zwiózł do Żelazowej Woli, i zasiadł z nimi radzić w oficynce Chopina. Trzymał ich tam i gnębił do wieczora aż wszystko rozplanował: że będzie tak i tak, tu szosa, tędy dojazd. Oficynka tak odtworzona, jak to dowodnie widać na starych planach, i gdzie ogród warzywny, a gdzie ogród właściwy, poetycki.
Zarządził, wsiadł do auta, maszyna furkła, jedzie.
Mrok zapada; na niebie resztki zachodu płoną rumieńcem już gasnącym. Z drzew, z ziemi, zagród, płotów wyrasta nocny cień. W onym cieniu mknie auto, niby świetlisty żuk, w onym żuku siedzi sobie generał i marzy, że wyrwał się bodaj na chwilę z swych dywizyj, transportów, dział, tanków, samolotów i — że gdy dla Ojczyzny z polonezów, mazurków wynikło po stu latach wielkie zwycięstwo zbrojne, teraz zwycięzcy odpłacają poezji onej hołubiąc ją w krzewach, roślinach, wśród piękna drzew i w oderwaniu od spraw świata! W tym oderwaniu, jakie zstępuje zawsze na człowieka, gdy dąb szumi, kwitnie młoda roślina, pszczoła kwiaty lustruje a wróbel skacze po zarośniętej ścieżce.
Niechże generał wraca do spraw swego dowództwa, zostawmy go na szosie w mknącym przez noc ogromną samochodzie, a sami podążajmyż za sprawą Żelazowej Woli.
Co się też tam wydziwia teraz znowu?
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/29
Ta strona została uwierzytelniona.