Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.

uciec można z małej wyspy ziemskiej do swego morza tajemnego? Tu na ziemi wszystko niewinne i wszystko ukochane, i tylko cieszyć może.
Wystarczy wspomnieć, co pisał mały Szopenek w swym dzienniczku, redagowanym w Szafarni pod pseudonimem Pichon (Chopin), by dostrzec jakimi to oczami klasycznej wesołości w koło siebie spozierał:

Wczoraj w nocy kot zakradłszy się do garderoby stłukł butelkę z sokiem; lecz jak z jednej strony wart szubienicy, tak z drugiej zasługuje na pochwałę, bo sobie najmniejszą butelkę wybrał.
Dnia 12 b. m. kura okulawiała a kaczor w pojedynku z gęsią nogę utracił. Krowa tak gwałtownie zachorowała, że aż się w ogrodzie pasie.
Dnia 14 b. m. wypadł wyrok, ażeby pod karą śmierci żadne prosię nie ważyło się wchodzić do ogrodu.

Dnia 25. Kaczor wyszedłszy po kryjomu bardzo z rana z kurnika utopił się. Dotąd jeszcze nie można dojść przyczyny owego samobójstwa, familia nie chce gadać bowiem. Krowa daleko zdrowsza i nikt nie wątpi o jej zupełnym wyzdrowieniu.

W Bocheńcu zjadł lis dwóch bezbronnych gąsiorów. Kto by go złapał, niech raczy uwiadomić sąd bocheniecki, który niezawodnie podług praw i przepisów zbrodniarza ukaże. Oddawcy zaś lisa owe dwa gąsiory, jako godne wynagrodzenie, odstąpione będą.
Krowa ma się coraz lepiej, a na generalnym konsy-