Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.

nili możliwe wysiłki, by sobie zjednać uroczą śpiewaczkę — a tyś z nich drwiła — pisze młodziutki Chopin w swoim pamiętniku — bom ja tam był!
Bom ja tam był... Ja, twój chłopiec, najlepszy w całym mieście fortepianista, Fryderyk Chopin. Oni mundury, blask, odznaki i oręże, siła, bary, ramiona, żar!
Tyś z nich drwiła, bom ja tam był!
Wam się śpieszy zdobywać świat, Konstancjo. Nim na wspólnym, ostatnim koncercie pożegnalnym odśpiewasz wielką arię, odziana biało z różami na głowie, do twarzy prześlicznie ubranej — patrz na niego, bo go nie ujrzysz więcej! Patrz na niego, patrz, oto jest ten chłopiec, w którego tony przystrojona krążyć będziesz westchnieniem muzyki nieśmiertelnej po całym, całym świecie, i już zostaniesz w tonach owych na zawsze, i mało kto spamięta, żeś z innym życie przeszła. Żeś się dopiero z pamiętników, u schyłku lat, już ślepa, przewiedziała, jak cię kochał ogromnie, i że wspomnienie jego było ci już nad grobem — jak powie w skromnej kontemplacji pamiętnikarz — niewysłowioną przyjemnością.
Uśmiechaj się tu we framudze okna, niech cię widzi, niech kwitnie w blasku twego spojrzenia. Tu, w spotkaniu z tym chłopcem, na wieki trwasz, tu sława twej piękności, nieśmiertelna dziewczyno, a kiedy mu napiszesz na pożegnanie — „mogą cię obcy lepiej nagrodzić, ocenić, lecz od nas kochać mocniej pewnie cię nie mogą“ — napisałaś z miłości swej wysnute wszystko, co o nim, o nas i o świecie nie zmienione zostanie.
Chce jechać, nie chce jechać?...