Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

Niemcy płacą, ale nie dają wszystkich pieniędzy na raz, jako że pieniądz, jak to zwyczajnie pieniądz, zawsze zalegać lubi.
Wtedy Polacy przypominają: — Jakże to będzie dalej, bo już jesteście winni.
Na to Niemcy:
— Dobrze, jesteśmy winni. Możecie brać maszyny za to, albo co upatrzycie z tego, co u nas jest, a co by was ucieszyć mogło, jako tkliwa pamiątka.
Na to Polacy, którzy po długim czasie klęski z powrotem w domach swoich osiedli, powiadają do Niemców:
— Maszyny, albo i nie maszyny. Za cząstkę tego, co się za to jeżdżenie i wożenie należy, kupimy rękopisy, co to wiecie, że leżą u was w Lipsku. Te szopenowskie.
Niemcy prowadzą dalej. — Co nazywacie cząstką z tego, co się od nas należy?
Na to Polacy:
— Jeśli myślicie o szopenowskich rękopisach, cząstka będzie zależna od stanu manuskryptów.
— Stan wyborny! — wołają Niemcy.
— Musimy to zobaczyć — powiadają Polacy. Co rzekłszy wysyłają specjalnego człowieka, który się pozna wszędzie na każdej nutce, jak i co napisane. Nie zagra, nie napisze sam, ale co inni napisali ma wszystko przepuszczone przez siebie, wszystkie nuty, jak mak przez sito przesypane, czyli że muzykolog.
Tenże sam, który teraz tu w Bibliotece Narodowej