Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Lenora.djvu/153

Ta strona została przepisana.



5.
DOBRE ORZECHY

O godzinie pierwszej wyjechał dyrektor Kostryń z huty Katarzyny do Rady Kopalń i Hut. Można było przejść ten kawałek piechotą, lepiej jednak, by mieszkańcy Osady i wszelakie miejscowe czynniki widziały swoich potentatów przejeżdżających normalnie przez miasto.
Mijając prywatny park, dostępny jedynie dla najwyższych członków dyrekcji, spostrzegł Kostryń za szeregami brązowych australijskich buków Zuzę, która grała na placu tennisowym z Coeurem.
Przejazd wzdłuż parku trwał około pięciu sekund. W czasie tych pięciu sekund przeżył dyrektor Kostryń więcej, niż mógł ogarnąć.
Zuza w tył pochylona. Jej głowa w słońcu... Moja córka... Wiadome od samego początku, nic z tego nie wynika, a jednak wszystko trwa w tej myśli, jak w świetle.
Przechylił się na poduszkach samochodu i od-