— Wszyscy złamią zęby na socjalizmie! — Od tego zaczął poseł Drążek posiedzenie z Zarządem Związku i delegatami kopalń. Powiedział i zaraz opadło go zwątpienie i słabość, jak gdyby wewnątrz jego ciała nieusłuchane zwierzę kitą swoją zamerdało, sprowadzając uciążliwe nudności.
Nie był to skutek jedzenia. Zwierzęciem, które sprawiało nudności, była ciężka a nieodwołalna konieczność przeprowadzenia dzisiaj na zebraniu ułożonego z Kostryniem status quo. Owszem, poseł Drążek podjadł przed posiedzeniem i wiedział czemu. — Dwa befsztyki, żono — rzekł o piątej jeszcze, teraz była już ósma. — Dwa krwawe z cebulką.
Podjadł dla spokoju, dla nabrania przewagi, pamiętał przecie, że z głodnymi do narady zasiądzie.
Siedzieli teraz naprzeciw w dwudziestu kilku, na krzesłach i ławkach za stołami. Ogrzania centralnego z bielonych rur i światła mieli w tym Domu Ludowym ile wlezie, w bród. U stropu ampla z imitacji