tego gatunku spraw, wcale nie łatwych. Więc wszelką złość hamował. Trzeba było hamować.
Rycz, wymyślaj, na toś jest właśnie leader. Na to się właśnie buduje ten dom, że gdy, wszystkie leadery, zejdziecie się przed nowymi wyborami obsadzać okręgi i powiecie: — Drążek to prosty cham — wtedy Drążek jest sobie już od dawna administratorem Domu, a na was gwiżdże.
Wyprostował się, odął i rzekł:
— Każdy pracuje, towarzyszu pośle, jak rozumie. Coś trwałego każdy chce po sobie pozostawić.
— Ogromnie trwała zdobycz! Siedzisz pan w kompromisach, długach, zależnościach po uszy!
Na to Drążek: — Jest rada: gdyby teraz wynająć lokale, które się wykańcza, to za te pieniądze można by dalej prowadzić budowę, aż miło.
— Bardzo miło: to pan hotel tutejszym łajdakom wybuduje — krzyknął Mieniewski — a robotnik będzie w tym hotelu sługusem. I masz pan jeszcze czelność kazać mi to zwiedzać z towarzyszami. Niebywała historia!
Drzwi skrzypły, bujnęły się nieśmiało w przód, w tył, weszli Koza z Tadeuszem.
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Lenora.djvu/36
Ta strona została przepisana.