Uratował całą sprawę młody Duś.
Dusia nazywano młodym, nie żeby tu zaraz pod bokiem był jakiś inny stary, lecz przez zapał tego człowieka dla sprawy. Duś zapalił się właśnie w tym wypadku i tak przez trzy dni obrabiał kobiety, Drążkową i Martyzelową, że w końcu całą sprawę Salomonowym cięciem rozcięli napół: jedzenie wzięto od Cieplika, obiad mieli spożyć w Ludowym Domu, a żeby kapitału nie unikać — czarną kawę wypić u Cieplika.
Restaurator Cieplik pokazał się w całej pełni: zupa pomidorowa z ryżem, pieczeń cielęca z nerką, słodkie:
Na słodkie kompot. Do tego piwo. Wódka przedtem, prywatnie. Po wszystkim czarna kawa.
W takich ciężkich czasach!
Duś baczył, by każdemu wypadło po porcji. „Dobierka“ obliczona była na co drugą osobę, kobiety i tak pewno nie dobiorą.
Stał wciąż za krzesłem leadera, podtykał, poddawał a w koło wciąż uważał.
Niepotrzebnie.
Towarzysze składali grzecznie noże, brali chleb, pili piwko, a jeść wiele nie mogli. Zmarnuje się, ze stołu zejdzie, Cieplik wkroi jutro do gulaszu, a jeść nie mogli.
Z oczekiwania ważnych powiedzeń leaderowskich.
Wzdłuż stołu nakrytego siedzą, przetykani żonami i towarzyszami, a apetytu nie widać.
— Przyjdzie, gdy będzie za późno. Klasa robotnicza zawsze ze wszystkim się spóźnia. — Mimo to,
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Lenora.djvu/54
Ta strona została przepisana.