Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/132

Ta strona została przepisana.



4.
SYRENA KOPALNIANA

Po wizycie Kapuścika dyrektor Kostryń wisiał przy telefonie do godziny pierwszej po północy. Pani Stanisława nie mogła usłyszeć przez drzwi gabinetu, z kim rozmawiał. Och, na pewno denerwował się strasznie! Bił widełkami telefonu, chodził koło aparatu tam i z powrotem.
W normalnych czasach zostawiała mężowi w kancelarii sukna do podłóg. Telefonując, przecierał suknami posadzkę. Trudno jednak w chwilach, podobnych do dzisiejszej, myśleć o takich rzeczach.
Sukna leżały w przedpokoju i na nich właśnie podsuwała się pani Stanisława pod drzwi gabinetu. Pełna niepokoju, trwogi i najgorszych domysłów. A zarazem poczucia siły i nadziei: gdy wszystko poczyna się chwiać, muszą niektórzy ludzie zdobywać się w nieszczęściu „na światło serca“!
Pani Stanisława wiedziała, że tylko takim światłem wiary i nadziei pokonać będzie mogła jutro dyrektora Coeura. Wszystko, co działo się obecnie, od