Cztery smokingi, sztywno wyprostowane na oparciu krzeseł, czuwają.
Coeur powiedział niespodzianie, że dawno, dawno nie był już we Francji, że jednak teraz właśnie wybiera się na urlop i będzie między innymi w Paryżu. Oczywiście! Urlop sześciomiesięczny: dyrektor Coeur przypomniał sobie z niebywałą ulgą, iż rzeczywiście za parę dni wyjedzie stąd. Odczeka kilka dni, dla przyzwoitości, i wyjedzie.
Poraziła go bolesna troska: dokąd wyjechać?! Nie wiadomo dokąd? Nigdzie!?... Pot zrosił Coeurowi wypomadowane skronie: nie podobna zaiste wyjeżdżać nie zmieniając jednego miejsca pobytu na drugie?!
Żachnął się, uchylił w bok i utkwił spojrzenie za oknem, pomiędzy szeroką konstelacją świateł „Erazma“: wielka lampa łukowa nad podnośnikiem niedaleko bramy wjazdowej, druga nad szybem powietrznym, trzecia nad sortowniami, suchą i mokrą, najwyższe światło pod kołami linowymi szybu wyciągowego — wszystkie te lampy razem wyznaczały romboid, przesiany drobniejszymi światłami torów, szyn i zwałów węgla.
Czarna chmura zleciała znad kotłowni okrywając ciągliwym mrokiem pusty plac przed kopalnią. Po pierwszej chmurze druga, trzecia, czwarta. Cienie wzmacniały się, kształt murów, ścian, wagonów występował i znikał.
Motało się tu wszędzie sypkie życie zwiewnych ciemności. Wszędzie: od strony kościoła, ku cynkowniom, w stronę „Flory“ i zapewne tak samo w miejs-
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/157
Ta strona została przepisana.