Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/225

Ta strona została przepisana.



TWOJA CÓRKA
1.
ZA DRZWIAMI GABINETU

Drążek zamykał jedną rękę drzwi swego gabinetu na klucz, w drugiej trzymał mokry jeszcze arkusz zeznań markszajdera Falkiewicza.
Zamknąwszy drzwi wpuścił pan poseł klucz do kieszeni wilczo-budowlanej kurty i zapatrzywszy się w szary półmrok salonu machał cierpliwie arkuszem.
Świtało już.
Drążek machał arkuszem, uśmiechał się i dech w piersiach wstrzymywał. W szeleście bowiem napisanych zeznań starego służbisty kapitału, przedstawiciela bezpartyjnej inteligencji kopalnianej Falkiewicza, murowały się niejako same wszystkie piętra Domu Ludowego, aż do końca! Zaprowadzało się, niejako samo przez się, centralne ogrzewanie, kanalizacja, ba! wykończenie każdej najdrobniejszej „szczegóły“, wyasfaltowanie całego podwórza, wyzłocenie słupów z dorytu i wszystko!
Cóż pan na to, panie leaderze Mieniewski?!...
Poseł Drążek, zasłuchany w swe szczęście,