Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/226

Ta strona została przepisana.

w prosty, — a niechta, niechta gadają, — chamski rozum, wahał się: czy iść przez pokój stołowy, budzić żonę? Powiedzieć jak się stało? Jak z tego wypadku, wynika — słyszysz, żono, asekuracja całego życia naszego?! Tyś sobie zaraz tu obok najspokojniej spała i nic nie wiesz, a ja zaraz przez ścianę wycyckałem wszystko z geometry?!... Takie oto zeznanie na piśmie, że teraz całą Radę Kopalń i Hut mamy prawie w kieszeni!
Poseł uznał ogromną wdzięczność dla samego siebie: tam świat się wali, kopalnia płonie, miliony złotych lecą z wiatrem w powietrze, poodal żona z dziećmi śpi zdrowotnym snem rodzinnym, a tu takie zeznanie.
Poseł Drążek raz jeszcze odczytał owo wyznanie, wiarogodne, podpisane przez geometrę imieniem i nazwiskiem, jako to, że: granica starych ogni została przesunięta przez dyrekcję na nowych planach. Omawiane to było w dyskusji z dyrektorem Coeurem — data, godzina, miejsce — w willi tegoż dyrektora Coeura, dziś już nie żyjącego. Wspomniany geometra w poczuciu rzeczywistej swej odpowiedzialności udał się do odpowiedzialnego dyrektora Feliksa Kostrynia i tam sprawę wyraźnie poruszył, używając nawet słów tak dosadnych jak określenie: świnie. Sprawa ta nie znalazła jednak żadnego oddźwięku.
Podpisane:
Bronisław Falkiewicz, Sprzysięgły geometra, po 40 latach nienagannej pracy w kopalni „Erazm“, Towarzystwa paryskiego „Feniks“ w Osadzie Górniczej.
Poseł Drążek zamyślił się raz jeszcze nad całą