Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/236

Ta strona została przepisana.

żę, nie zajmować jednak takowych, wystawiwszy odpowiednie weksle gwarancyjne. Raz, dwa, trzy, a teraz idzie cztery: po uspokojeniu się opinii podjąć z powrotem rokowania ze strony Rady Kopalń i Hut. Które to rokowania zakończymy ostatecznie dziesięcioprocentową zwyżką wszystkich stawek robotniczych. Zgoda?! Ja nie jestem idealista, romantyk, lecz realista i lojalista, wiem, czego żądać mogę!! Zgoda?
Drążek śmiał się szeroko, dobrodusznie, Kostryniowi wydzierało się z zaciśniętych ust żałosne skomlenie.
Dyrektor opanował się i rzekł: — Jesteśmy chyba obaj chrześcijanami! „Grzebcie wasze umarłe“. Zacznijmy więc po ludzku, od pogrzebu.
Drążek rozwalił się z powrotem na kanapie.
Kostryń począł wyliczać koszty, straty, olbrzymie straty na kopalni, wielkie koszta pogrzebu, ewentualne koszta doraźnego zaopatrzenia rodzin.
Drążek zaś wciąż to samo słowo z kanapy: — Tere fere!
— Od omówienia szczegółów, panie pośle, przyszlibyśmy później może do spraw zasadniczych...
— Tere fere! — wrzasnął Drążek potężnie.
Kostryń strzyknął łezkami. Zdjęty strachem, opuszczony przez Coeura, zagrożony nieuchronnym dochodzeniem sądowym, nie mógł, pomimo wszystko, zaniechać rozumnego targu. Nie mógł, nie wypadało, nie trzeba, przyzwyczajenie, dobra, stara metoda! W kwestii przeniesienia podatków do Warszawy, co do punktu intryg w województwie, nawet w ma-