nieniem w obliczu Tadka swego, jak przed władzą. Skinieniem ręki, ruchem głowy, to znów czułym okrzykiem, naprzykład:
— Znają was przecie, moja pani Wiórowa, w jakim jesteście stanie!
Na to Wiórowa w płacz, gdyż stała pierwsza, wydęta, już trzy pary bliźniaków rodziła, teraz znów była w ciąży i znów pewno bliźniaki. Wiórowa w płacz, Lenora zaś niby ku zaufanej władzy patrzy na swego Tadka.
Po Wiórowej zaczęły inne śmielej spowiadać swoje żale. Stało tych wdów tu w izbie chyba że ze trzydzieści. Każda z licznym maleństwem. Każda chce mówić, każda musi powiedzieć, a jakże dojść do słowa?
A to, że w Komitecie dla Pomocy Ofiarom niektórzy kupcy — Komitet teraz właśnie ma swe zebranie w magistracie — zdeklarowali pokaźne ilości! Dwadzieścia cztery pary bucików dziecinnych i ubranka tam są, i ciepłą bieliznę przewozili dorożką. Niestojowa widziała na własne oczy. Pieniądze są zdeklarowane także z różnych stron, w gazetach wciąż podają telegramy o tych pieniądzach dla nas, a cóż tam o nas wiedzą w Komitecie. Wcale nic nie pytają! Pozdychamy, nim co udzielą, dzieci boso biegają po śniegu! Inne matki, żywiej usposobione, w obliczu syna poselskiego wypchnęły naprzód swe maleństwa, niech ta świadczą golizną. Uwił się z tego jeden rozgłos mętny, gdy nagle przycichł.
Tadeusz zbladł. Stały przed nim kobiety drżące, z rękami na głowach dzieci położonymi, przerażone,
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/276
Ta strona została przepisana.