Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/316

Ta strona została przepisana.

ojcu: czy to jednak nie za wiele? Tak dalece z komunistami, że dziewczynę tam miał, co do której wystarczy spytać kogo bądź z „Erazma“, by wiedzieć, co za jedna. Po prostu dziewczyna uliczna.
Kwitek na sto dolarów, akcja z komunistami, wynalazki, dziewczyna uliczna, ta niby jakaś przyjaciółka waszego Tadeusza — co mu nie przeszkadzało kręcić się koło mojej córki, Zuzy.
— Gdzie jest mój syn? — Leader powstał.
— Wasz syn, panie pośle, znajduje się w więzieniu. — Kostryń wydobył z kieszeni użyczony mu na parę godzin przez Kapuścika fałszywy paszport Tadeusza.
Stanisław Mieniuk...
Leader czytał, obracał stronice dokumentu, ważył w palcach cieniutki kwit na sto dolarów, a równocześnie słuchał zawiłej historii Kostrynia, pełen gorzkiego żalu.
Wedle dyrektora chodziło teraz o głupstwo. O ustanowienie kolejności wystrzałów. Trzeba, by Tadeusz zgodził się na śledztwie, że to on pierwszy wystrzelił w magistracie; w szlachetnym oburzeniu, widząc, iż panie komitetowe wydzierają robotnicom buciki. Może istotnie jeden z policjantów stojących najbliżej uderzył tę Dusiównę?
— Dusiówna już nie żyje. To wiecie, pośle, z gazet. Wtedy zaś córka moja, obskoczona w obronie własnego życia, cóż tu się dziwić? I W takiej chwili, a jeszcze po tylu przejściach... Syn pański przestrzelił mojej córce kolano.
Kostryń upadł na piersi Mieniewskiego.