Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Generał Barcz.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

leży. Wszystkie międzynarodowe ceregiele były jeszcze tak świeże, że nie mógł pokonać skromnego zawstydzenia, — nito mały sklepikarz, traktujący z hurtownikiem. — Ma się rozumieć, — odpowiadał skrzętnie, witając się z młodą Barczową i z Przeniewskim.
Przeniewski — nic, — adjutantuje pani „dyrektorowej nadwornego teatru misji redemptorystów“.
— I proszę nas uważać nie za gości, lecz za prawdziwych interesantów, — śmiała się Jadzia, pokazawszy lakiery z pod obrębu sukni.
Rozglądała się po pokoju, jakby chcąc sprawdzić, czy lokal ten jest na wysokości zadania? Teraz wszędzie musiała sprawdzać, — na ulicy, w kawiarni, w biurach. Bo jeżeli w początku wszyscy, gdy chodziło o teatrzyk, mówili „nie“, a ona jedna „tak“ i okazało się, że miała słuszność, to teraz musiało się w stosunku do wszystkiego zachowywać dystans. Stach też mówił „nie“, — pomyślała, oglądając wśród obrazów bojowej dewocjonalji, rozwieszonej na ścianach, podobiznę męża.
— Czy pan wie, panie Rasiński? Sprzedałam mój teatrzyk „Pod laleczką“ misji redemptorystów. Pański buchalter pomagał mi w tem.
— Fedkowski?
— Yes Seare, — ucieszył się Pietrzak, — mister Fedkowski.
— Panie Fedkowski, czemużeś mi pan nic o tem nie wspomniał? — pytał Rasiński, wywoławszy buchaltera.
Fedkowski stał na środku pokoju, płonąc przykład-