Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Generał Barcz.djvu/272

Ta strona została przepisana.

na stanisławowskiem skrzydle, sami się już będziemy dorzynać. Dlatego, uważam, że teraz robisz za duże wydatki. Niema najmniejszego powodu dla tych kilku kabanów przemieniać i tak ledwie odrestaurowany dom w jakąś feerję. A wszystko razem, — jakież wstrętne. Już dziś rozmawiać tu niepodobna swobodnie!
Co chwilę zjawiali się interesanci, to z winem, to „względem kwiatów“, to od kucharza.
Opięty w zielone rabaty fartucha, stary służący „Gabrjel“ Hanki, — każdy bowiem lepszy człowiek, zdaniem Barcza, ma dziś swego „jedwabnego Gabrjela“, — był prawdziwie zakłopotany ogólną „dyslokacją“.
— Wstrętne, — przedrzeźniała Hanka, obciągając poły frencza, który służył jej w dnie sprzątania, — to zależy od wielkości i miary, jaką się w sobie nosi. Ja dowiem się przy tej okazji wielu cennych rzeczy od starego Bogulickiego. Ty zjednoczenie zbrojnej siły państwa ukrzepisz. Dąbrowa będzie szczęśliwy, że zje kolację wśród kobiet dekoltowanych.
Nie wspominała o Krywulcie. Był to może jedyny drażliwy moment, którego oszczędzić należało przyjacielowi. Krywult bowiem, wróciwszy z frontu, zasypywał ją listami i wszelakiem posłannictwem, przez Wildego sprawianem. W czasie pierwszej swej wizyty, zapomniał się już niedwuznacznie...
— Bierz całe Przedmurze, — ryczał w otwartych oknach salonu, — bierz, pani, wszystko!
Jakże to śmiał, wiedząc, że Barcz jest jedynym kochankiem?
Podczas „wieczoru powrotu“ przeczuwała bardzo