Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Miasto mojej matki.djvu/62

Ta strona została przepisana.

kiem nawet nie kupione, — za łzy miłości i największego na świecie przywiązania.
Tak, tak, przez całe życie grosza doliczyć się nie mogę. Zgoda na to, zgoda. Ale myślę, że może dlatego całe życie pamiętam objęcie matczyne, świeżą wodą poranku spływające. Sądzę, że właśnie owa pamięć wróży mi ciągle jeszcze jak najlepszą przyszłość.
A Zimler? Jak to Zimler. Uśmiecha się w najróżniejszych miejscach najróżniejszych krajów, z za każdej lady nęci gęstym cieniem, skrytym w szeroko rozciągniętych ustach.