Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - W cieniu zapomnianej olszyny.djvu/247

Ta strona została przepisana.

Cały ten świat! Zgódź się jednak, że w tym świecie nie zauważyłeś wcale i wcale się nie upomnisz o pewną osobę, którą Ci tu już po wszystkiem przypominam. Występowała dość często w toku tych opowiadań, a jednak wcale w Twem sercu nie żyje, ani się z niem cieszyć, ani z niem umierać nie będzie.
Wspomniałem o niej w Mieście Mojej Matki, sądziłem, że tu w drugim tomie odegra jakąś rolę, ale i tu czasu na nią zbrakło i miejsca nie stało.
Już chyba wiesz, — myślę o ciotce!
Dlaczegoż to nie widzimy jej podczas Śmierci Tanczusia, dlaczego podczas wyścigów nie chwyciła za rękę mojej matki, dlaczego Gucio, rodzony brat tej naszej ciotki nie oparł skołatanej głowy o jej ramię tam, w zimnej centrali owocowej, gdzie chciał w mur wrastać na wieki?! Dlaczego, gdy zaczęto strzelać na rynku podczas „polityki“, nie zawołała do nas: Chodźcie tu, chłopcy, ja wam opowiem coś innego!
Cóż wiesz o ciotce? Że „nie da sobie grać na nosie“, potrafi może męża „znienacka ukropem oblać”. Że samozwańczo jeździła na moim Bałwanie i, jako udawaczka wyglądała z wagonu, wybierając się w podróż poślubną, na którą Gucio kupił bukiet za drogi.
Czy dzięki temu możesz pamiętać, możesz choć trochę kochać tę osobę? Nic podobnego! Więcej Ci z pewnością załeży na biednym nauczycielu muzyki, który na weselu ciotki wypowiedział mowę:
By wśród prawdziwej muzyki życia wspominać niekiedy także i muzykę tonów”.
Miły Czytelniku! Z przykładu powyższego lepiej, niż