Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - W cieniu zapomnianej olszyny.djvu/45

Ta strona została przepisana.

niejszy, czy lęk pokorny przed nim? Czy rozwaga zwycięska, czy miłość przerażona?
Och, koniu! Polotna dumo wszystkich pól, dróg i pochodów świata, któryś w czasie zamierzchłym oznaczał człowiekowi bieg słońca, któryś kładł w startej podkowie szczęście na progu ojców, sławo szybkonoga, wiejąca poprzez mroki rozpuszczoną grzywą!
Oddalają się zwolna wszystkie głosy, tętent twych kopyt niknie, nad całą łąką leży już czyste niebo, czas przechodzi swe koło, a mnie, ociężale kroczącemu pośród zmian bezustannych zdaje się coraz częściej, że więcej słychać prawdy w cieniu zapomnianej olszyny, niż na drogach wstrząsanych gonitwą...