Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/017

Ta strona została przepisana.

stej linii, a które corocznie spisywane są w posiadłościach brytańskich, jest specyalnością domu naszego. Otóż, właśnie spadek Begum od pięciu lat już wiele nam pracy zadaje. Szukaliśmy na wszystkie strony, zbadaliśmy setki rodzin Sarrasinów i nie znaleźliśmy tej, która pochodziła od Izydora. Przyszedłem nawet do tego przekonania, że nie było innego Sarrasin’a we Francyi, kiedy wczoraj rano, czytając w Daily News jedno ze sprawozdań na Kongresie Hygieny, dowiedziałem się o nieznanym mi dotąd doktorze tegoż nazwiska. Przejrzałem natychmiast notatki, których tysiące zebraliśmy w tym interesie, i ze zdziwieniem spostrzegłem, że miasto Douai uszło uwagi naszej. Pewny prawie, ze trafiłem na dobry ślad, natychmiast wyruszyłem do Brighton, widziałem pana, kiedyś wychodził z kongresu i do niezłomnego doszedłem przekonania! Jesteś pan żywym wizerunkiem swego dziadka Langévol’a, jak go przedstawia nam fotografia, zdjęta z portretu, wykonanego przez indyjskiego malarza Saranoni.
Mr. Sharp wyjął z książeczki swojej fotografię i podał ją doktorowi Sarrasinowi. Fotografia ta przedstawiała mężczyznę wysokiego wzrostu, z przepyszną brodą, w turbanie i w sukni ze złotogłowiu; miał on pozę właściwą historycznym portretom, na których