liona, tylko ćwierć, to jeszcze będę bardzo szczęśliwy! Tak wiele zrobić można, mając pieniądze! Jestem pewny, że potrafię ich dobrze użyć! Nie jestem głupcem, nieprawdaż? Kto był przyjęty do szkoły centralnej!.. W dodatku mam tytuł.. Potrafię go nosić!
Przechodząc koło magazynów, przypatrywał się sobie, w zwierciadlanych oknach.
— Będę miał pałac, konie!.. Marceli będzie miał także konie. Oczywiście, jeżeli ja bogaty jestem, to tak, jak gdyby on sam miał pieniądze. A jak to w porę przyszło!.. Pół miliarda!.. Baronet!.. To zabawne, teraz kiedy się stało, zdaje mi się, że spodziewałem się tego. Przeczuwałem, że nie będę wiecznie ślęczał
nad książkami i rysunkami!.. Bądź co bądź, świetny to sen!
Tak dumając, Oktawiusz posuwał się ulicą Rivoli. Przeszedł Pola Elizejskie, minął ulicę Royal i wkroczył na bulwar. Na pyszne tutaj wystawy patrzał niegdyś z obojętnością, jako na rzeczy błahe i nie mające znaczenia dla niego. Teraz zatrzymał się przed niemi i z żywem uczuciem radości pomyślał sobie, że wszystkie te skarby należałyby do niego, gdyby tego zapragnął.
— Dla mnie to — mówił sobie — prządki Holandyi kręcą wrzeciona swoje; fabryki EIboeuf tkają najmiększe sukna; zegarmistrze
Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/036
Ta strona została przepisana.