Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/063

Ta strona została przepisana.

Mr. Sharp uciekł się do notatek swych, starannie ponumerowanych i z zadowoleniem pokazał teki swe doktorowi.
Był w tej okoliczności — Mr. Sharp nie taił tego — materyał do procesu, a procesa tego rodzaju mogą się długo bardzo ciągnąć. Naturalnie, nie ma potrzeby wyznawać przed stroną przeciwną o owej tradycyi familijnej, z którą doktor Sarrasin w szczerości swej zwierzył się właśnie przed swym solicitorem... Ale istniały owe listy Jana Jakóba Langévol’a, pisane do siostry, o których Herr Schultze mówił, i które przemawiały na korzyść tegoż. Była to rzecz niewielka wprawdzie, zupełnie pozbawiona prawnego charakteru, zawsze jednak miała znaczenie swoje... Inne też dowody mogły wypłynąć na wierzch z zakurzonych archiwów miejskich. Strona przeciwna mogła nawet, w braku prawdziwych dokumentów, uciec się do sfałszowania onych. Należało wszystko przewidzieć. Któż wie, czy nowe poszukiwania nie wykazałyby, że owa Teresa Langévol, co tak nagle wyszła z pod ziemi, i jej przedstawiciele, mają prawa większe od tych, jakie posiada doktor Sarrasin?..
W każdym razie przewidywać można długie procesowanie się, długie dochodzenie prawdy i rozwiązanie jej niepewne. Przy prawdopodobieństwie znacznych zysków ze stron obu,