miarów i różnych sił, dla rozmaitych przemysłów i użytków, dla okrętów wojennych i drukarskich pras, to była specyalność jego. Podział pracy, posunięty do ostatecznych granic, ściskał go w kleszczach swoich.
Po czterech miesiącach przepędzonych w oddziale A, nie więcej jak przedtem wiedział o całości tego co się robiło w Stalowem mieście. Co najwyżej, zebrał trochę ogólnych wiadomości o organizacyi, w której sam, pomimo zasług swoich, był tylko nic nieznaczącem kółkiem. Wiedział, że środkiem pajęczyny, którą Stahlstadt wyobrażało, była wieża Byka, rodzaj olbrzymiego gmachu, który panował nad wszystkiemi sąsiedniemi zabudowaniami. Dowiedział się także, z legendowych opowiadań w garkuchni, że osobiste mieszkanie Herr Schultze’a znajdowało się u podnóża owej wieży, i że słynny tajemny gabinet był w środku jej. Dodawano również, że sala ta sklepiona, zabezpieczona od pożaru i ufortyfikowana wewnątrz, tak jak monitor na zewnątrz, zamykała się drzwiami ze stali zaopatrzonemi w zamki strzelające, godne najbardziej podejrzliwego banku. Ogólnie mniemano zresztą, że Herr Schultze pracował nad ukończeniem machin wojennych, siły i doskonałości nieznanej dotąd, a mających na celu
Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/121
Ta strona została przepisana.