Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/143

Ta strona została przepisana.

czonem miejscu i każde z nich ma swój cel ustawiony, że atmosfera jest spokojna i przyjazna, nakoniec, że w danej chwili drut elektryczny daje ogólny sygnał... W jednej chwili nie pozostanie ani jedna istota przy życiu na przestrzeni tysiąca hektarów. Prawdziwy ocean dwutlenku węgla zaleje miasto! Myśl ta powstała mi w głowie przeszłego roku, kiedym czytał sprawozdanie lekarskie o przypadkowej śmierci małego górnika w studni Albrechta! Powziąłem ją był najprzód w Neapolu, kiedym zwiedzał Psią grotę[1]. Ale dopiero ten ostatni wypadek rozwinął ją i ustalił całkowicie. Rozumiesz dobrze zasadę, nieprawdaż? Sztuczny ocean czystego dwutlenku! Otóż jedna piąta proporcya gazu tego wystarcza, by zatruć powietrze i uczynić je niemożebnem do oddychania.

Marceli nie mówił ani słowa. Zamknięto mu usta. Herr Schultze tak żywo uczuł swój tryumf, że nie chciał go nadużywać.

  1. Psia Grota, znajdująca się w okolicach Neapolu, zawdzięcza nazwę swą szczególnej własności swej atmosfery, od której dusi się pies lub każde inne czworonożne zwierzę o nizkich nogach, a która nie szkodzi człowiekowi stojącemu. Własność ta pochodzi od warstwy dwutlenku węgla, grubej na sześćdziesiąt centymetrów; ten bowiem jako cięższy od powietrza trzyma się przy samej ziemi.