był on dla niego droższym od wszystkich przedmiotów, znajdujących się w muzeum.
Ale dla uratowania go, trzeba było rzucić się w sam środek ognia, przez atmosferę czarnego dymu, w którym zapewne niepodobna było oddychać. Na dziesięć prawdopodobieństw było ich dziewięć, że kto raz tam wejdzie,
nie wydostanie się już stamtąd! To też pomimo przynęty dziesięciu tysięcy dolarów, nikt nie odpowiadał na wezwanie Herr Schultze’a.
Wtem człowiek jakiś stanął przed nim.
Był to Marceli.
— Ja pójdę — rzekł.
— Ty?! — zawołał Herr Schultze.
— Ja!
— Ale to was nie uratuje, wiedzcie o tem, od wyroku śmierci, który padł na was!
— Nie myślę o tem, by go uniknąć, chcę tylko ocalić ten drogocenny model!
— Idźże zatem — odpowiedział Herr Schultze — a przysięgam ci, jeżeli dokonasz tego, dziesięć tysięcy dolarów sumiennie doręczone zostaną spadkobiercom twoim.
— Liczę na to — odpowiedział Marceli.
Przyniesiono kilka przyrządów Galiberta będących zawsze na pogotowiu, na przypadek pożaru, z ich pomocą bowiem można dostać się do miejsc, w których niepodobna bez nich
Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/165
Ta strona została przepisana.