Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/189

Ta strona została przepisana.

szkanie nie w środku miasta, ale na brzegu oceanu. Tam, zaraz na początku — bo dom ten stanął jeden z pierwszych — doktor osiedlił się z żoną swoją i córką Joanną.
Oktawiusz, zaimprowizowany milioner, pragnął zostać w Paryżu, ale nie miał już teraz przy sobie mentora swego, Marcelego.
Dwaj przyjaciele stracili siebie z oczu od tego czasu prawie, jak przestali mieszkać razem przy ulicy Roi-de-Sicile. Kiedy doktor wyemigrował z żoną i córką nad brzegi Oregonu, Oktawiusz został panem samego siebie. Zaniedbał wkrótce szkołę, gdzie według życzenia ojca miał pracować dalej, i nie zdał ostatniego egzaminu, z którego Marceli wyszedł z pierwszym numerem.
Dotychczas Marceli służył za busolę biednemu Oktawiuszowi, który nie był wstanie postępować samoistnie. Kiedy młody Alzatczyk wyjechał, jego towarzysz dzieciństwa zaczął powoli prowadzić w Paryżu życie na wielką skalę. Większą część dnia spędzał na wysokim koźle ogromnego powozu zaprzężonego w cztery konie, w ciągłej podróży między aleją Marigny, gdzie wziął był mieszkanie i różnemi polami wyścigów za rogatką. Oktawiusz Sarrasin, który na trzy miesiące przedtem, zaledwie umiał utrzymać się na siodle koni maneżowych, najmowanych na go-