Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/221

Ta strona została przepisana.

musi zacząć od obowiązków prostego żołnierza.
To też zajął miejsce we wskazanym sobie batalionie i zachowywał się w nim jako wzorowy żołnierz. Tym, którzy z początku ubolewali nad nim, odpowiadał:
»Każdemu podług zdolności jego. Możebym nie potrafił rozkazywać!.. Niech się przynajmniej nauczę słuchać!«
Pewna wiadomość — fałszywa wprawdzie — dodała nagle robotom tym większego bodźca jeszcze. Herr Schultze, powiadano, prowadzi układy z morską kompanią, co do przewozu dział swoich. Od dnia tego »kaczki« gazeciarskie szły jedna za drugą. Raz mówiono, że flota Szultze’a zatonęła, to znowu, że kolej żelazną do Sacramento zburzyli »ułani«, którzy spadli byli z nieba zapewnie.
Ale te pogłoski, którym natychmiast zaprzeczano, były po prostu wymyślone przez kronikarza, którzy sami już nie wiedzieli czem mają podtrzymywać ciekawość czytelników swoich. W rzeczywistości zaś, Stahlstadt nie dawało znaku życia.
Ta zupełna cisza dawała wprawdzie Marcelemu możność dokończenia rozpoczętych robót, ale z drugiej strony niepokoiła go cokolwiek w rzadkich chwilach, kiedy miał czas myśleć o tem.