Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/272

Ta strona została przepisana.

dej dziewczynie, której imię zaraz ci wymienię, a którą po raz dwudziesty może od roku proszono o rękę. Propozycye te pochodziły po większej części od takich ludzi, że najwybredniejszy gust nawet mógłby zadowolić się niemi, a jednak młoda dziewczyna odpowiadała rodzicom swoim »nie« i zawsze nie!
W tej chwili Marceli nagłym ruchem uwolnił rękę swą z dłoni doktora.
Ten, czy to dlatego, że dostatecznie już zrozumiał stan pacyenta swego, czy nie zauważył, że młody człowiek odebrał mu i dłoń swą i zaufanie, mówił dalej, nie zdając się zwracać uwagi na ten wypadek.
— Ależ, mówiła matka młodej tej osoby powiedz nam, jaka jest przyczyna tej wciąż powtarzającej się odmowy. Wychowanie, majątek, zaszczytne stanowisko, powierzchowność przyjemna, wszystko zdaje się odpowiadać potrzebnym warunkom! Dlaczego odpowiadasz zawsze: nie, i to tak stanowczo, tak szybko, nie dając sobie nawet czasu do namysłu! Zwykle nie jesteś tak stanowczą!
Na to łajanie matki, dziewczyna przemówiła nakoniec, a że ma umysł jasny i charakter prawy, przełamawszy zatem milczenie, tak rzekła:
— Odpowiadam »nie« z takąż samą szczerością, z jaką odpowiedziałabym »tak«, gdyby