Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/070

Ta strona została przepisana.

zawołanie za pomocą przyrządu Carré'go, wywołującego obniżenie temperatury, przez ulotnienie gazu amoniakowego. W tylnym rogu jednego wagonu urządzona była jakby lodownia, tak więc z pomocą ewaporacyi amoniaku czy też ulotnienia eteru metalicznego, moglibyśmy choćby jak najdłużej przechowywać zapasy upolowanej przez nas zwierzyny. Tak suto zaopatrzeni nie potrzebowaliśmy obawiać się braku żywności.
Mieliśmy także odpowiedni zapas napojów; doskonałe wina francuzkie, kilka gatunków piwa, wódki i arak aby na wszelki wypadek niczego nam nie zabrakło. Mogliśmy tedy podróżować bezpiecznie, tym więcej że nie zamierzaliśmy oddalać się bardzo od zamieszkałych prowincyi półwyspu. A Indye nie są bynajmniej pustynią; byle nie zabrakło rupii, można dostać tam nietylko rzeczy niezbędnych, ale nawet zbytkowe zadowolić wymagania. Chyba w razie gdyby nam przyszło zimować w okolicach północnych u podnóża Himalai, wtedy może musielibyśmy poprzestać na naszych podróżnych zapasach. W każdym razie byliśmy zupełnie spokojni, licząc na to, że praktyczny Banks nie da nam doznać niedostatku.
Oto plan naszej podróży z wyjątkiem nieprzewidzianych wypadków.
Wyjechawszy z Kalkutty posuwać się doliną Gangesu aż do Allahabad. następnie przebyć królestwo Udy aż do pierwszych pochyłości Tybetu, zatrzymywać się w niektórych miejscowościach już to dłużej już króciej, aby kapitan Hod mógł urządzać sobie polowania i nareszcie dotrzeć aż do Bombayu.
Tak więc zamierzaliśmy przebyć przeszło 900 mil drogi, ale jadąc w wygodnym przenośnym domu i z dostateczną służbą; można się nie bać odbyć podróż choćby na około świata.