Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/086

Ta strona została przepisana.

się zostać narzędziem sprawiedliwej kary Bożej!... Oby tylko nie zawiodły mnie przeczucia, a kiedyś...
Ruchem znaczącym dokończył swej myśli, widocznie pan i sługa pojmowali się i dopełniali wzajemnie.
Powtórzyłem treść tej rozmowy Banks'owi i kapitanowi Hod i oba zgadzali się, że nie można zmieniać planu podróży. Zresztą nigdy nie mieliśmy zamiaru udania się do Kawnpor, lecz przebywszy Ganges w Benarez, zwrócić się wprost na północ, przez wschodnią część królestw; Udy i Rohilkhandu. Nie byliśmy pewni czy rzeczywiście pułkownik Munro będzie chciał zwiedzić Lucknow i Kawnpor, postanowiliśmy jednak nie sprzeciwiać mu się w niczem.
Co do Nana Sahib, był on tak głośnym iż gdyby zawiadomienie o jego ukazaniu się w prezydencyi Bombay zgadzało się z prawdą, bylibyśmy już zapewne coś słyszeli o nim, kiedy przeciwnie wszystko kazało wnosić, że rząd był w błąd wprowadzony, Jeżeli jednak było w tem coś prawdy i pułkownik Munro miał jakiś skryty zamiar, dziwnem mogło się zdawać że nie najzaufańszego swego przyjaciela, jakim był Banks, ale Mac-Neil'a wybrał za powiernika; powodem tego było zapewnie, iż wiedział naprzód, że Banks wszelkiemi siłami odwodzić go będzie od zgubnych a bezużytecznych poszukiwań kiedy przeciwnie sierżant jeszcze go do nich podniecał.
Dnia 19 maja, minąwszy miasteczko Chitra, znajdowaliśmy się o czterysta pięćdziesiąt kilometrów od Kalkutty. Nazajutrz, gdy już noc zapadała, Stalowy Olbrzym dowiózł nas w okolice Gagya, gdzie zatrzymaliśmy się na wybrzeżach świętej rzeki Phalgu (Falgu) dobrze znanej pielgrzymom. Przenośne nasze domki zajęły miejsce nad brzegami rzeki w pośród drzew zieleni, prawie o dwie mile od miasta. Zamierzaliśmy zatrzymać się tu trzydzieści