Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/101

Ta strona została przepisana.

kuli ziemskiej, z gór Tybetu spuszcza się pochłaniając wpadające do niego rzeki, wypływa z góry Himalaja.
Nazajutrz, 23 maja ze wschodem słońca zabłysnęła przed nami zwierciadlana fala Gangesu. Na białym piasku nadbrzeżnym porozsiadały się gromady aligatorów, napawając się pierwszemi promieniami słońca, trzymały się nieruchomie zwrócone ku słońcu, jakby najwierniejsi sekciarze Brahmy. Ale kilka ciał nieżywych niesionych falą przerwało im to milczące uwielbianie. Ciała te, które prąd unosi ze sobą, powiadają niektórzy, że płyną albo na plecach, gdy to mężczyzna, a na piersiach gdy kobieta, ja jednakowoż mogę poświadczyć, że podania te są mylne. W tejże chwili potwory rzucały się na tę zdobycz, którą codziennie dostarczały im płynące wody na półwyspie i zanurzały się z niemi w głąb wody.
Kolej żelazna z Kalkutty, nim się rozdzieli w Allahabad by pędzić północno zachodem ku Delhi, a południowo zachodem ku Bombay, ciągnie się nieustannie brzegiem prawym Gangesu. Na stacyi Mogul-Seraï, od której byliśmy tylko kilka mil oddaleni, odłącza się ramię, które przepływając rzekę idzie do Benares i przez dolinę Goumti biegnie do Jaunpore, przebiegając jakie sześćdziesiąt kilometrów przestrzeni.
Benares leży zatem na lewym brzegu, ale to nie w tem miejscu przepływać mieliśmy Ganges, miało to być w Allahabad.
Olbrzym stalowy stał tedy na obranym wczoraj stanowisku, a gondole, które czekały przy brzegu, miały nas odwieźć do świętego miasta, które nadzwyczaj pragnąłem zwiedzić.
Pułkownik Munro znał dobrze Benares z kilkakrotnego w niem pobytu, nic go więc tam nie nęciło. Jednak